Wpisy

health coach

Jesienny smutek

Unikamy go, omijamy szerokim łukiem, robimy wszystko, by go nie czuć. Smutek.

W wymiarze egzystencjalnym towarzyszy nam od samych narodzin. Coś dobiega końca, zaczyna się coś nowego, zmieniamy się my sami i świat wokół nas. Jeśli uda nam się zapomnieć o upływie czasu, przypominają o nim następujące po sobie pory roku.

Po fali letniego ekstrawertyzmu, czas na jesienną głębię. Szybko zapadający zmrok, wieczorny chłód, strugi deszczu. Może pojawić się nuta nostalgii, jakieś wzruszenie, tęsknota, czasem łza.  Smutek jest bramą do duszy, a kluczem – gotowość do jego przyjęcia. Gdy się pojawia, przyjmujmy go z otwartością.

Suficki poeta Rumi porównał przychodzące falami uczucia do gości hotelowych. Oto jego wiersz pt. ”Dom gościnny”*

„Całe to bycie człowiekiem jest jak dom gościnny. – Każdego ranka nowe przyjazdy. – Radość, przygnębienie, nikczemność, – jakiś przebłysk świadomości jawi się jako niespodziewany gość. – – Witaj i podejmuj wszystkich przybyłych! – Nawet gdy to zgraja smutków, które gwałtownie wymiatają z Twojego domu wszystkie stojące w nim meble – Wtedy też każdego gościa traktuj godnie. – Być może niesie Ci oczyszczenie, – i robi miejsce na nowe szczęście. – – Czarna myśl, poczucie wstydu, złośliwość, – Witaj je w drzwiach ze śmiechem, – I zapraszaj do środka. – – Bądź wdzięczny, że przychodzą – bo wszystkie zostały wysłane z góry, – by Cię prowadzić.”

Z życzeniami dobra, prawdy i piękna,

Ewa Stelmasiak.

*tłumaczenie własne z języka angielskiego, „-” oznacza podział wersów, a „- -” nową zwrotkę

wellbeing dla firm

Działanie, z miłością

Zauważyłam, że energia do działania często bierze się z ucieczki OD albo dążenia DO czegoś. Ktoś wybiera męża, który jest odwrotnością ojca, bo ucieka od cech, których nie jest w stanie w swoim ojcu zaakceptować. Ktoś postanawia, że tak jak ojciec nigdy nie będzie żył w biedzie, i to daje mu siłę, by zapracować na bogactwo, jakiego pragnie dla siebie i swojej rodziny. Zastanawiałam się na ile ucieczka OD stanowi skuteczną motywację do działania. Drugą stroną tego samego medalu wydaje się być dążenie DO przeciwieństwa tego, od czego się ucieka. Jeśli mieliśmy mało zaradnego finansowo ojca, możemy na przykład dążyć do tego, żeby znaleźć dla siebie bogatego męża.

Często łatwiej jest nam wiedzieć, czego nie chcemy, niż uświadomić sobie to, czego chcemy. Jak twierdzi Danielle LaPorte, dążąc do swoich celów, uganiamy się przede wszystkim za konkretnymi uczuciami. Na przykład, gdy pragniemy wejść w związek, może nam chodzić o to, by czuć się kochaną i w pełni akceptowaną. Gdy zmieniamy pracę, chcemy czuć się docenione oraz, że nasza praca ma głębszy sens i zmienia życie ludzi na lepsze. Pierwotna energia do podjęcia działania wynika jednak często z tego, czego już dłużej nie chcemy: w towarzystwie stale jesteśmy jedynymi singielkami pośród wielu par i nie chcemy już dłużej znosić humorów aroganckiego szefa.

W psychologii motywacji mówi się o motywacji płynącej z lęku lub motywacji powodowanej miłością do siebie. Pierwsza pozwala wykrzesać energię do podjęcia działania. Samolot zmiany startuje, nie jest jednak w stanie utrzymać się długo w powietrzu. Energia płynąca z lęku szybko się wypala. Jest jak fajerwerk, który wystrzela wysoko mocnym błyskiem i powoli opada. By utrzymać zmianę w czasie potrzeba jest ognia, do którego będziemy dokładać drewna, by palił się nieustannie. Tym paliwem jest szacunek i miłość do siebie. Z nich właśnie rodzi się dążenie KU czemuś co jest dla nas dobre, co służy nam, naszej cielesności, psychice i duszy.

Gdy nasz następny krok wynika z miłości do siebie, jest naturalny jak oddech i oczywisty jak mrugnięcie powieką. Nie ma alternatywy i nie ma wahania. Nie ma w nim ani przeszłości, ani przyszłości. Jest tylko miłość i płynące zeń działanie. Intuicyjnie wiemy jak się chcemy czuć i co możemy zrobić, by to osiągnąć. Wiemy też czego unikać. Ucieczka OD i dążenie DO stają się jednym z czynników, które bierzemy pod uwagę, otaczając je szacunkiem i uwagą, jako drogowskazy będące wynikiem naszych dotychczasowych doświadczeń. Nie determinują już one naszego życia, przestajemy działać w reakcji, zaczynamy żyć świadomie. Miłość i szacunek do siebie prowadzą nas KU temu, co jest dla nas dobre.

wellbeing dla firm warszawa

Dotyk ciszy

Czasami żadne słowa nie oddają tego jak się czuję. Jest pokój. Cisza wewnętrzna. Nie pojawiają się myśli albo pojawiają się tylko takie, które dotyczą tego co tu i teraz: mam ochotę na filiżankę herbaty, odczuwam na swojej skórze chłód.

Znajoma opowiadała mi o swoim doświadczeniu bycia wysoko w górach, gdzie panowała cisza absolutna. Jedynym słyszalnym dźwiękiem były dzwonki krów pasących się swobodnie na rozległych łąkach. Doznała tam uczucia zespolenia z całością istnienia. Po prostu była.

W ciszy absolutnej każdy pojawiający się dźwięk otaczany jest szacunkiem, bo wiąże się on z wydarzeniami płynącego życia: wilki podchodzą pod dom, nadchodzi burza. Ludzie żyją w harmonii z muzyką życia, której zasadniczą częścią jest cisza.

Współczesny człowiek wystawiony jest zaś na nieustający szum, w którym dźwięki tracą swoje znaczenie. Towarzyszy temu wewnętrzny szum myśli i uczuć. Zarówno natłok, jak i cisza stają się nie do zniesienia. To jest właśnie miejsce, które warto jest objąć swoją łagodną świadomością.

W świetle świadomości potrzeba zmiany nabiera coraz wyraźniejszych kształtów. Widzimy coraz wyraźniej swoje własne zapętlenie. Sięgamy po bezkres wewnętrznej ciszy, w której jesteśmy, po prostu.

Idąc z rytmem życia w łączności ze swoją wewnętrzną ciszą czujemy, jak zewnętrzny chaos traci swoją moc, rozstępując się przed nami w pełnym szacunku ukłonie. Dotknięty czystością ciszy, zaczyna sam siebie porządkować. W miejsce chaosu pojawia się upragniona harmonia.

Z życzeniami dobra, prawdy i piękna,

Ewa Stelmasiak.

work life balance warsztaty

Klucz do istoty Życia

Dotyk otwartego, męskiego serca głęboko mnie porusza. Działa tak na mnie zarówno obcowanie z mężczyzną, którego serce jest otwarte lub pragnie się otworzyć, jak i zwykły fizyczny dotyk polegający na położeniu ręki na jego sercu. W świecie w którym męskość sprowadza się do zarabiania i zdobywania, taka jakość jest dla mnie szczególnie cenna.

Wojny, wyzysk i materializm to spuścizna podejścia do świata opartego o męskie wartości. Jak zachować w nim otwarte serce? Jak kierować się sercem w świecie rachunków, podatków i skrajnego racjonalizmu? Takie pytania zadał mi ostatnio zaprzyjaźniony mężczyzna, gdy dobrodusznie doradzałam mu, by wsłuchiwał się w swoje serce, aby znaleźć dla siebie kolejny krok.

Podążanie za swoim sercem wydaje się być takie proste i jest zarazem takie trudne. Nie chodzi o to, by ślepo podążać za porywami serca. Chodzi o to, by je usłyszeć. Dać im prawo do wyrazu. Stworzyć przestrzeń, w której serce powie o co mu chodzi. Nakarmić je swoją uwagą. Zapewnić, że zrobi się wszystko, żeby uszanować wskazywany przez nie kierunek.

Tą samą jakość uwagi warto skierować też do swojej głowy i brzucha. Jako doradca, umysł wniesie swoją perspektywę racjonalnych korzyści i kosztów. Brzuch powie zaś jak to wszystko wygląda z perspektywy granic i potrzeb. Sprawdzi jak pójście za porywem serca współgra z naszą intuicją, z tzw. poczuciem „z trzewi”, czy to jest coś, co nam służy, czy też nie.

Człowiek jest całością, dlatego warto wsłuchiwać się w sygnały płynące z całego ciała. W świecie, w którym króluje rozum, obszar serca wymaga jednak naszej szczególnej troski. Zamknięcie serca odcina nas bowiem od doświadczania pełni istnienia. Następuje blokada swobodnego przepływu energii życia. W żywym i otwartym sercu jest zaś klucz do istoty Życia.

Z życzeniami dobra, prawdy i piękna,

Ewa Stelmasiak

work life balance wykłady

Prezent, jakiego się nie spodziewasz

W każdej chwili życia mamy wybór: oczekiwać, że świat zewnętrzny da nam to czego dla siebie chcemy albo spodziewać się dobrego będąc w uważnym wyczekiwaniu.

Pierwsza z opcji zakłada, że dokładnie wiemy czego nam trzeba i oczekujemy, by inni nam to dali. W praktyce oznacza to powiedzenie drugiej osobie: „Chcę, żebyś robił to i to, a ja będę wtedy szczęśliwa”. Taka roszczeniowa postawa nie pozostawia drugiemu człowiekowi żadnej wolności. Drugi może bardzo się starać, by spełnić nasze żądania, jednak konieczność „wyrabiania się” odbiera mu wszelką inicjatywę w okazywaniu dobrej woli. Jest też możliwość, że stwierdzi instynktownie, że w ogóle nie warto, bo nie da się nas zadowolić.

Czy możesz wyobrazić sobie życie bez „spinki’, w którym ufasz innym całkowicie? Nie chodzi tutaj o ślepe zaufanie z pogranicza naiwności, ale elementarne zaufanie w dobroć drugiego człowieka. W świecie, w którym każdy nosi w środku swoje rany, jest o to bardzo trudno. Tak łatwo ulec jest lękowi, robić na temat drugiego mentalne założenia i ferować ocenami. Złościć się, że nie daje nam dokładnie tego, czego chcemy. Udzielać rad i wskazówek jak „powinien” postępować. Oddawać swoją moc w ręce drugiego człowieka, który nie może i nie chce jej udźwignąć.

Jeśli to dla Ciebie dobre i możliwe, zamknij teraz na chwilę oczy i weź oddech. Wyobraź sobie życie, w którym wszystko płynie harmonijnie. Nie musisz żądać, a dostajesz. Niczego nie chcesz, a przychodzi samo. Dobro płynie do Ciebie ze wszystkich stron, a Ty przyjmujesz je naturalnie. Otwierasz oczy ze zdumienia, jesteś naprawdę wdzięczna. Przecież niczego się nie spodziewałaś, niczego dla siebie nie chciałaś. Rozkochujesz się w innych i w Życiu. Kąpiesz w dobrostanie. Czujesz, że wszechświat Ci sprzyja i wszystko jest dokładnie takie, jakie ma być. Uważnie otwierasz i smakujesz swój prezent. Po prostu wiesz, że będą kolejne.

Z życzeniami dobra, prawdy i piękna,
Ewa Stelmasiak.