Dotyk ciszy
Czasami żadne słowa nie oddają tego jak się czuję. Jest pokój. Cisza wewnętrzna. Nie pojawiają się myśli albo pojawiają się tylko takie, które dotyczą tego co tu i teraz: mam ochotę na filiżankę herbaty, odczuwam na swojej skórze chłód.
Znajoma opowiadała mi o swoim doświadczeniu bycia wysoko w górach, gdzie panowała cisza absolutna. Jedynym słyszalnym dźwiękiem były dzwonki krów pasących się swobodnie na rozległych łąkach. Doznała tam uczucia zespolenia z całością istnienia. Po prostu była.
W ciszy absolutnej każdy pojawiający się dźwięk otaczany jest szacunkiem, bo wiąże się on z wydarzeniami płynącego życia: wilki podchodzą pod dom, nadchodzi burza. Ludzie żyją w harmonii z muzyką życia, której zasadniczą częścią jest cisza.
Współczesny człowiek wystawiony jest zaś na nieustający szum, w którym dźwięki tracą swoje znaczenie. Towarzyszy temu wewnętrzny szum myśli i uczuć. Zarówno natłok, jak i cisza stają się nie do zniesienia. To jest właśnie miejsce, które warto jest objąć swoją łagodną świadomością.
W świetle świadomości potrzeba zmiany nabiera coraz wyraźniejszych kształtów. Widzimy coraz wyraźniej swoje własne zapętlenie. Sięgamy po bezkres wewnętrznej ciszy, w której jesteśmy, po prostu.
Idąc z rytmem życia w łączności ze swoją wewnętrzną ciszą czujemy, jak zewnętrzny chaos traci swoją moc, rozstępując się przed nami w pełnym szacunku ukłonie. Dotknięty czystością ciszy, zaczyna sam siebie porządkować. W miejsce chaosu pojawia się upragniona harmonia.
Z życzeniami dobra, prawdy i piękna,
Ewa Stelmasiak.