Wpisy

work life balance wykłady

Prezent, jakiego się nie spodziewasz

W każdej chwili życia mamy wybór: oczekiwać, że świat zewnętrzny da nam to czego dla siebie chcemy albo spodziewać się dobrego będąc w uważnym wyczekiwaniu.

Pierwsza z opcji zakłada, że dokładnie wiemy czego nam trzeba i oczekujemy, by inni nam to dali. W praktyce oznacza to powiedzenie drugiej osobie: „Chcę, żebyś robił to i to, a ja będę wtedy szczęśliwa”. Taka roszczeniowa postawa nie pozostawia drugiemu człowiekowi żadnej wolności. Drugi może bardzo się starać, by spełnić nasze żądania, jednak konieczność „wyrabiania się” odbiera mu wszelką inicjatywę w okazywaniu dobrej woli. Jest też możliwość, że stwierdzi instynktownie, że w ogóle nie warto, bo nie da się nas zadowolić.

Czy możesz wyobrazić sobie życie bez „spinki’, w którym ufasz innym całkowicie? Nie chodzi tutaj o ślepe zaufanie z pogranicza naiwności, ale elementarne zaufanie w dobroć drugiego człowieka. W świecie, w którym każdy nosi w środku swoje rany, jest o to bardzo trudno. Tak łatwo ulec jest lękowi, robić na temat drugiego mentalne założenia i ferować ocenami. Złościć się, że nie daje nam dokładnie tego, czego chcemy. Udzielać rad i wskazówek jak „powinien” postępować. Oddawać swoją moc w ręce drugiego człowieka, który nie może i nie chce jej udźwignąć.

Jeśli to dla Ciebie dobre i możliwe, zamknij teraz na chwilę oczy i weź oddech. Wyobraź sobie życie, w którym wszystko płynie harmonijnie. Nie musisz żądać, a dostajesz. Niczego nie chcesz, a przychodzi samo. Dobro płynie do Ciebie ze wszystkich stron, a Ty przyjmujesz je naturalnie. Otwierasz oczy ze zdumienia, jesteś naprawdę wdzięczna. Przecież niczego się nie spodziewałaś, niczego dla siebie nie chciałaś. Rozkochujesz się w innych i w Życiu. Kąpiesz w dobrostanie. Czujesz, że wszechświat Ci sprzyja i wszystko jest dokładnie takie, jakie ma być. Uważnie otwierasz i smakujesz swój prezent. Po prostu wiesz, że będą kolejne.

Z życzeniami dobra, prawdy i piękna,
Ewa Stelmasiak.

wsparcie w chorobie online

Po co nam plany?

Nasze życie to często nieustające pasmo planów. Planujemy co zjemy na obiad, dokąd pojedziemy na wakacje, jak i kiedy będziemy ćwiczyć, z kim się spotkamy, jakie działania rozwojowe podejmiemy. Plan wyznacza dla nas kierunek, i pewnie dobrze – bo jeśli nie wie się dokąd iść, trudno jest znaleźć właściwą drogę. Niechaj świadczy o tym dialog z „Alicji w Krainie Czarów”:

Czy nie mógłby pan mnie poinformować, którędy powinnam pójść? – mówiła dalej [Alicja].
– To zależy w dużej mierze od tego, dokąd pragnęłabyś zajść – odparł Kot-Dziwak.
– Właściwie wszystko mi jedno.
– W takim razie również wszystko jedno, którędy pójdziesz.

Pójście jakąkolwiek drogą również ma swoją wartość. Po pierwsze dlatego, że uczymy się w działaniu i każde nabyte przez nas doświadczenie może zaprocentować w najmniej spodziewanym momencie naszego życia. Zanim też zrozumiemy czego naprawdę chcemy, możemy dowiedzieć się na przykład czego na pewno nie chcemy. Po drugie dlatego, że czasami to czego chcemy dla nas samych różni się od tego, co ma dla nas w zanadrzu Życie. Odpuszczając chęć realizacji własnych planów za wszelką cenę, pozwalamy Życiu zadziałać w naszym najlepszym interesie.

Zaufanie do mądrości Życia jest podstawą dobrego życia. Oddanie procesowi życia oznacza postawę otwartą i elastyczną. Coś nie idzie po naszej myśli? Ktoś zmienia nasze plany? Świetnie. Powitajmy to z zaciekawieniem i dajmy się zaskoczyć bez przywiązania. Podążajmy za Życiem z wiarą i ufnością, bo ono ma dla nas rzeczy, o jakich nasz umysł nawet nie marzył.

Z życzeniami dobra, prawdy i piękna,
Ewa Stelmasiak.

mewy

Królowa obecnej chwili

„Porzuć czekanie jako swój normalny stan umysłu” – powiedział Eckhart Tolle na rozpoczęcie kursu do jego uczestników. Jeśli na coś czekamy, zwykle nie jesteśmy tu i teraz. Wybiegamy w przyszłość. Myślimy: „kiedyś jak będę miała dużo pieniędzy…”, „na emeryturze to ja…”. Czekamy aż nas ktoś pokocha, czekamy na lepsze czasy albo aż zrzucimy zbędne kilogramy, wierząc, że wtedy nasze życie będzie inne, lepsze, pełniejsze.

Można jednak spojrzeć na to inaczej: nasze życie jest dokładnie takie jak ma być, a wszystko co się wydarza ma głębszy sens i prowadzi nas ku naszej wewnętrznej pełni. Jako proces, życie daje nam różne okazje do rozwoju, nawet jeśli wymaga to konfrontacji z trudem czy uczuciami, których najchętniej pozbylibyśmy się od razu i z tego powodu stawiamy im opór. Tymczasem droga do wyzwolenia od cierpienia może prowadzić przez akceptację.

Kiedy odkładamy nasze życie na później, odcinamy się od bogactwa doświadczenia w tu i teraz. Warto dostrzegać, że tu, w tej właśnie chwili mamy na prawdę wszystko by móc być pełnym pokoju. Jak mówi Thich Nhat Hanh w chwili obecnej jest nasz dom. Wokół nas zmieniać się mogą scenerie, pojawiać się różni ludzie i wydarzenia. My jednak mamy siebie. Jesteśmy przy sobie. Obejmując siebie życzliwą uwagą, miłością i uważnością, jesteśmy dla siebie prawdziwym przyjacielem i kompanem. Nigdy nie jesteśmy samotni.

Jaka jest droga do tego, by rozgościć się w chwili obecnej i docenić ją? Po prostu być. Zauważać kiedy umysł wybiega w przyszłość karmiąc się różnorakimi scenariuszami. Wracać do siebie. Kierować świadomość do środka. Obejmować siebie samego pełną miłości uwagą. Słyszeć swoje potrzeby i podejmować świadome decyzje czy i jak je realizować. Być uważną i pełną empatii królową w swoim wewnętrznym królestwie sygnałów, odczuć i myśli, w krainie zwanej „Tu i Teraz”.

Z życzeniami dobra, prawdy i piękna,

Ewa Stelmasiak

kompas

Przestrzeń wokół TAK

Co oznacza powiedzenie Życiu TAK? W moim rozumieniu to całkowite oddanie Procesowi Życia. To akceptacja miejsca, w którym się jest. To przyjmowanie z otwartością tego, co jest właśnie w tej chwili. To podążanie za sobą z zaciekawieniem: „Aha. Tu jest to. Teraz przychodzi to. Wszystko płynie”. To bycie w absolutnym kontakcie ze sobą, z innymi i ze światem. To ufność, że wszystko jest dokładnie takie, jakie ma być, że ma głębszy sens, nawet jeśli ten sens się dla nas jeszcze nie odkrył.

Odkrywanie sensu to czasem dłuższy proces. Wymaga spojrzenia z perspektywy, odpuszczenia oczekiwań i przyjęcia tego co właśnie przychodzi. Kluczowe jest zaufanie. Marianne Williamson porównuje taką ufność do pilotowania samolotu. Kiedy lecimy we mgle, a widoczność jest niska, sięgamy po przyrządy pokładowe, czyli system wewnętrznego przewodnictwa. Nie widać dokąd lecimy, za oknem jest tylko mgła. Coś w środku mówi jednak wyraźnie, że to dobry kierunek.

Powiedzenie TAK drugiemu człowiekowi jest aktem wiary i odwagi. Wypowiedzenie tego słowa całą pełnią siebie wymaga wewnętrznej integracji, opiera się na zaufaniu do siebie. Jest aktem wspaniałomyślności i szczodrości. Powiedzenie TAK drugiemu człowiekowi, choćby w drobnej sprawie, to prawdziwy i elementarny akt miłości: „Tak, chcę. Tak, zrobię to dla Ciebie. Tak, chcę z Tobą być i żyć. Tak, decyduję się Ciebie kochać”.

W naszej kulturze słowo TAK występuje często w towarzystwie słowa ALE. Powiedzenie na przykład komuś: „TAK, chcę, ALE nie wiem” zamyka przepływ. Pojawia się lekko wyczuwalna dysharmonia. Warto zauważać chwile, kiedy tak się dzieje z uważną łagodnością. Może być tak, że jedna część w nas mówi TAK, a druga NIE. Do tego może być i trzecia, która mówi NIE WIEM, i to jest ok. Pozwólmy im na to. Powiedzmy im TAK: „Tak, słyszę Cię. Tak, dziękuję Ci. Tak, ufam, że chcesz dla mnie dobrze.”

Powiedzenie TAK całej swojej Osobie, wsłuchiwanie się w siebie z życzliwą uważnością, szacunek dla swoich potrzeb, a także zaufanie do swojej wewnętrznej mądrości to warunki niezbędne, by móc pełnym miłości TAK obdarowywać nie tylko siebie, ale i ludzi wokół nas. To prawdziwa podróż ważenia różnych aspektów, głosów i zewnętrznych nacisków. Czasem dzieje się sprawnie i szybko, czasem wymaga większej uwagi. Chcąc powiedzieć TAK sobie samym, innym ludziom i Procesowi Życia, robimy wewnętrzną przestrzeń na nieustanne poszukiwanie równowagi, z akceptacją i miłością do siebie.

Z życzeniami dobra, prawdy i piękna,

Ewa Stelmasiak.

 

książki

Świat oparty o empatię

Nasz świat ceni wiedzę. Gromadzimy tysiące informacji i jesteśmy dumni, że coś wiemy. Epatujemy innych swoimi wiadomościami i czujemy się wielcy i ważni. Nazwy, koncepty, konstrukty myślowe tłoczą się w naszych umysłach i przysłaniają doświadczenie bycia tu i teraz. Nie widzimy już świata wokół. Nie widzimy już ludzi, takimi jacy są, z tym z czym są w danej chwili. Jedyne co mamy do dania to rada. „Ty powinnaś zrobić to i to” – uważamy, że wiemy lepiej i że chcemy dla kogoś dobrze.

Nieproszona rada jest pełna przemocy. Stawiasz siebie wyżej i z pozycji ego dajesz receptę. Przez ułamek sekundy czujesz, że masz lepiej. Nie uświadamiasz sobie tego być może, nie masz złych intencji. To właśnie lęk: „Uf. Jak dobrze, że mnie to nie spotyka. Nie jest u mnie tak źle”. Twoja uwaga jest na Tobie samej i zapominasz o drugiej osobie, która potrzebuje współczucia i towarzyszenia w trudzie i bólu.

Jak wyglądałby świat, w którym ludzie podchodzą do siebie z miłością? Jesteśmy bardziej przyzwyczajeni do rozmów o zamachach i tragediach, niż o tym co dobre i piękne. To bardzo smutne. Świat oparty o miłość jest możliwy tu i teraz. Zależy od tego co w danej chwili wybierasz: miłość czy lęk. Jeśli wybierasz miłość, widzisz drugiego człowieka z życzliwością i akceptacją. Mówisz: „Siostro, ja też tam byłam, rozumiem. To co dziś przeżywasz mogłoby równie dobrze przytrafić się mnie.” I robisz dla drugiego człowieka przestrzeń.

Kultura oparta o empatię to kultura ludzi, którzy kwitną. Każdy rozwija swoje unikalne talenty dla dobra wspólnego całej ludzkości. Nie zabija się motywacji u dzieci bacikiem kar i nagród. Nie przywdziewa się maski wszechwiedzącego i „wszędzie bywałego” na spotkaniu towarzyskim, żeby pokazać się wyłącznie z najlepszej strony. W zamian szuka się kontaktu, więzi, nici porozumienia. Otwiera się przestrzeń wzajemnego szacunku, życzliwego zainteresowania, współodczuwania i miłości. Dajemy to, co w głębi serca pragniemy dostawać od innych. Wyciszając głowę, bez lęku otwieramy serce. Pięknie ujął to suficki poeta Rumi: „Poza myślami o tym co złe, a co dobre, jest pewna przestrzeń. Spotkajmy się tam”.

Z życzeniami dobra, prawdy i piękna,

Ewa Stelmasiak.