Wpisy

Easter eggs

Gdy koniec jest początkiem

Co było najpierw: jajko czy kura? Świadomość czy materia? Ciało czy umysł? Skoro wszystko jest jednym, a nasz umysł ma potrzebę rozróżniania, jak sobie poradzić z prymatem jednego nad drugim?

Starożytni Rzymianie mawiali: „ab ovo ad mala”, czyli od jajka do jabłek, bo zaczynali ponoć posiłki od jajek, a kończyli je jabłkami. Powiedzenie to oznacza zatem „od samego początku do końca”.

Tu pojawia się pytanie o istotę początku i końca. Skoro nasze postrzeganie osadzone jest w wymiarach przestrzeni i czasu, nie ma miejsca na postrzeganie zjawisk w inny sposób niż linearny.

Każde zjawisko ma swój cykl życia. Dźwięk dzwonka wybrzmiewa od narodzin aż do śmierci, kiedy to przechodzi w ciszę. Burze myśli przewijają się przez naszą głowę i opadają. Zostaje pustka.

W tej pustce jest potencjał. To w niej buduje się energia do tego, by zaistniało nowe. To cisza jest glebą, z której wyrośnie to, co zaprosimy do naszego życia. Warto jest zatem opłakać odejście starego i z radością otworzyć się na nowe.

Pomostem do nowego jest nasza intencja. Intencja łączy nasze „tu i teraz” z przestrzenią nieograniczonych możliwości. Intencja to list wysłany do potencjalności wszechświata.

Wysyłamy list i odpuszczamy przywiązanie do wyniku. Podejmujemy działanie i z ufnością oddajemy się procesowi życia. Wypuszczamy list w butelce do bezkresnego oceanu życia, nie wiedząc co i kiedy się wydarzy.

Jesteśmy tymczasem mocni w wierze, że nasze życie rozwija się ku dobremu, zgodnie z najwyższym planem. Dlatego spełnienie naszych próśb przyjmujemy ze wzruszeniem i wdzięcznością, ale bez zdziwienia.

Koniec zawiera się w początku, a początek w końcu. Jedno bez drugiego nie istnieje. Każdy koniec jest zatem początkiem czegoś nowego.

Z życzeniami dobra, prawdy i piękna,

Ewa Stelmasiak.

wellbeing dla firm

Świadome święta

Jedni wyjeżdżają daleko i odcinają temat świąt „grubą kreską”. Inni spędzają je „jak należy”- z rodziną, stając często twarzą w twarz z wulkanem emocji. Święta Bożego Narodzenia mogą nieść w pakiecie wiele wyzwań. W jakimkolwiek miejscu życia się znajdujemy, jeśli jesteśmy wierni tradycji, święta spędzamy na łonie rodziny, z której pochodzimy.

„Świąteczny pakiet” opiera się często na ruchomych piaskach rozbudowanych i mało realistycznych oczekiwań, że będzie pięknie. Mamy te święta spędzić w rodzinie, w radości, dostać wymarzone prezenty. Iluzję budują płynące zewsząd komunikaty marketingowe. Co wtedy, gdy ten sielankowy obraz zderza się z rzeczywistością? Czar pryska i zamiast radości pojawia się smutek, żal i złość.

Członkowie rodziny przypominają nam o tym, by być przytomnymi i obecnymi. Nikt tak jak oni nie potrafi nacisnąć nam na odcisk. Bycie w emocjonalnym „oku cyklonu” jest jednak szansą, by jak w soczewce zobaczyć to, co było i to, co jest obecnie. Dziś jesteśmy bogatsi o drogę naszego życia i to „co jest” możemy przyjąć z wdzięcznością, jako część tej drogi.

W moim poczuciu najważniejsze jest jednak, by będąc we wspólnocie potrafić pozostać przy sobie. W każdej sytuacji podejmować świadome decyzje o tym, jak zareagować. Obserwować schematy oparte o hasła dotyczące tego, co być „powinno”, by powracać do wewnętrznej prawdy. Mając na względzie miłość i pojednanie, pamiętać, by obejmować nimi także i siebie samych.

Z życzeniami dobra, prawdy i piękna,

Ewa Stelmasiak.