Wpisy

coaching zdrowia

Pełnia istnienia w tańcu

Ciepło i zimno. Światło i cień. Słońce i księżyc. Męskość i kobiecość. Podstawowe zasady wszechświata, które wpisane są w nasze umysły. Dwa krańce, które marzą by się dopełnić.

Gdy zmarzniemy, dążymy do tego, by się ogrzać. Kiedy pracujemy sięgamy po męskie aspekty logiki i konsekwencji. Gdy jesteśmy w bliskiej relacji miękniemy, odwołując się do wewnętrznego ciepła i zdolności opiekowania się innymi.

Poczucie oddzielenia od innych i świata kładzie się cieniem na naszym życiu. „Jestem dobrym człowiekiem, jestem porywczy, jestem naukowcem” – myślimy o sobie. Zamykamy się w tym, co uważamy za swoją tożsamość. Skoro jesteśmy jednym, nie możemy być drugim.

Skoro radość nie istnieje bez smutku, spełnienie bez cierpienia, a cień bez światła, tak samo w nas samych zawarte są wszystkie aspekty istnienia. Stojąc w prawdzie, widzimy je wszystkie.

W tańcu życia poruszamy się między krańcami. Oddalamy się od jednego, równocześnie zbliżając do drugiego. Szukamy delikatnej równowagi pomiędzy poszczególnymi aspektami życia, stale dążąc do poczucia pełni istnienia.

Warto sobie uświadomić jaki jest nasz taniec życia. Harmonijny czy chaotyczny? Samotny czy w parze lub wspólnocie? Dokąd prowadzą nas poszczególne kroki i figury?

Z życzeniami dobra, prawdy i piękna,

Ewa Stelmasiak.

coaching antystresowy dla menedżerów

Taniec sosen przed burzą

Być giętkim jak trzcina. Mocnym jak sosna kołysana przez wiatr. I drżeć na wietrze jak liść. Kochać podmuchy wiatru i poddawać się im z wdziękiem. Umierać i rodzić się na nowo, zgodnie z cyklem życia.

Rozkwitać mocą wewnętrznej siły życia, której nic już nie powstrzyma. Wyczekiwać słońca i deszczu z ufnością. Otwierać się na nie całą swoją istotą, by móc przyjąć wszystkie dobrodziejstwa, które ze sobą niosą.

Nie dyskutować z innymi drzewami kto jest lepszy, kto gorszy, ale piąć się ku górze by zająć należne nam miejsce. Godnie okazywać światu swoje piękno, nie dla siebie, lecz ku chwale wszelkiego stworzenia.

Być jednym wśród wielu, a jednak jedynym w swoim rodzaju. Przez korzenie czerpać energię z ziemi i jednocześnie sięgać wysoko ku niebu. Pozwalać życiu przepływać przez siebie, swobodnie i z łatwością.

Patrząc na przyrodę wiele możemy dowiedzieć się o sobie. Podejdźmy do niej czyści, bez ocen i myśli. Podziękujmy jej za jej piękno. Obejmijmy ją łagodnie czystą świadomością. Być może poczujemy jak okazuje nam wdzięczność.

Z życzeniami dobra, prawdy i piękna,

Ewa Stelmasiak.

kompas

Przestrzeń wokół TAK

Co oznacza powiedzenie Życiu TAK? W moim rozumieniu to całkowite oddanie Procesowi Życia. To akceptacja miejsca, w którym się jest. To przyjmowanie z otwartością tego, co jest właśnie w tej chwili. To podążanie za sobą z zaciekawieniem: „Aha. Tu jest to. Teraz przychodzi to. Wszystko płynie”. To bycie w absolutnym kontakcie ze sobą, z innymi i ze światem. To ufność, że wszystko jest dokładnie takie, jakie ma być, że ma głębszy sens, nawet jeśli ten sens się dla nas jeszcze nie odkrył.

Odkrywanie sensu to czasem dłuższy proces. Wymaga spojrzenia z perspektywy, odpuszczenia oczekiwań i przyjęcia tego co właśnie przychodzi. Kluczowe jest zaufanie. Marianne Williamson porównuje taką ufność do pilotowania samolotu. Kiedy lecimy we mgle, a widoczność jest niska, sięgamy po przyrządy pokładowe, czyli system wewnętrznego przewodnictwa. Nie widać dokąd lecimy, za oknem jest tylko mgła. Coś w środku mówi jednak wyraźnie, że to dobry kierunek.

Powiedzenie TAK drugiemu człowiekowi jest aktem wiary i odwagi. Wypowiedzenie tego słowa całą pełnią siebie wymaga wewnętrznej integracji, opiera się na zaufaniu do siebie. Jest aktem wspaniałomyślności i szczodrości. Powiedzenie TAK drugiemu człowiekowi, choćby w drobnej sprawie, to prawdziwy i elementarny akt miłości: „Tak, chcę. Tak, zrobię to dla Ciebie. Tak, chcę z Tobą być i żyć. Tak, decyduję się Ciebie kochać”.

W naszej kulturze słowo TAK występuje często w towarzystwie słowa ALE. Powiedzenie na przykład komuś: „TAK, chcę, ALE nie wiem” zamyka przepływ. Pojawia się lekko wyczuwalna dysharmonia. Warto zauważać chwile, kiedy tak się dzieje z uważną łagodnością. Może być tak, że jedna część w nas mówi TAK, a druga NIE. Do tego może być i trzecia, która mówi NIE WIEM, i to jest ok. Pozwólmy im na to. Powiedzmy im TAK: „Tak, słyszę Cię. Tak, dziękuję Ci. Tak, ufam, że chcesz dla mnie dobrze.”

Powiedzenie TAK całej swojej Osobie, wsłuchiwanie się w siebie z życzliwą uważnością, szacunek dla swoich potrzeb, a także zaufanie do swojej wewnętrznej mądrości to warunki niezbędne, by móc pełnym miłości TAK obdarowywać nie tylko siebie, ale i ludzi wokół nas. To prawdziwa podróż ważenia różnych aspektów, głosów i zewnętrznych nacisków. Czasem dzieje się sprawnie i szybko, czasem wymaga większej uwagi. Chcąc powiedzieć TAK sobie samym, innym ludziom i Procesowi Życia, robimy wewnętrzną przestrzeń na nieustanne poszukiwanie równowagi, z akceptacją i miłością do siebie.

Z życzeniami dobra, prawdy i piękna,

Ewa Stelmasiak.

 

coaching zdrowotny

Prawda w kolorze amarantu

„Zdecydowanie kanapa tv ciastko i herbata po paru godzinnej pracy na nogach” – tak odpowiedziała jedna z uczestniczek piątkowej dyskusji na naszym profilu na fb pytana o to, czy wybierze by zmęczyć się na siłowni czy zrelaksować na kanapie. Tym samym dała – w moim odczuciu – wyraz akceptacji potrzeb swojego ciała w tamtej chwili.

Wyobraźmy sobie, że autorka byłaby ambitną perfekcjonistką, która po wyczerpującym dniu pracy na nogach biegnie na siłownię, bo nie znosi nie wywiązać się z założonego planu. Nie czerpie z pobytu tam przyjemności, a wydzielające się w mózgu endorfiny nie kompensują już poczucia wyczerpania. Zmusiła się i jest z siebie dumna bo czuje stałą presję, by być jeszcze lepszą, ładniejszą, zgrabniejszą. By siebie naprawiać. Gdy wraca do domu dopada ją poczucie pustki i bezsensu istnienia.

„Naprawianie siebie jest lepsze od wstydu, ale mniej dojrzałe od otwartości* [na to co jest**]” – napisał David Deida w swojej książce „Błękitna Prawda. Duchowy przewodnik po życiu & śmierci oraz miłości & seksie*”. Trzeba wiedzieć kiedy jest czas by siebie doskonalić, a kiedy jest czas, by odpuszczać z pełną akceptacją aktualnego stanu: swojego zmęczenia, swojej niemocy, słabości. Na przykład kiedy chorowała moja mama, pozwalałam sobie na drobne słodycze idąc za głosem, że w moim życiu brakuje teraz „słodyczy”, więc dlaczego nie mam sobie na nią pozwolić? Choć słodycze nie są dla mnie życiodajnym pokarmem, robiłam to świadomie, z miłością i współczuciem do siebie.

Jedną z książek, które wywarły na mnie duży wpływ była „Droga rzadziej przemierzana. Nowa psychologia miłości, wartości tradycyjnych i rozwoju duchowego” M. Scotta Pecka, który bardzo podkreślał rolę samodyscypliny w życiu. Dziś wiem, że bez wizji, woli, dyscypliny i determinacji, życie się „rozłazi”, a my – jak drewienka na tafli wody – dryfujemy bez celu i entuzjazmu. Samodyscyplina i „samoprzyzwolenie” są jednak jak yin i yang: jedno przeplata się z drugim w nieustannym tańcu życia. Czasem warto pozwolić sobie wszystko odpuścić i odprężyć się całkowicie, na przykład tylko leżeć i obserwować swój oddech dopóty, dopóki energia nie pokieruje nas znowu w kierunku działania.

Taką równowagę pomiędzy pełnym zdecydowania działaniem, a ukojeniem w byciu blisko potrzeb swojego ciała, taki szacunek do własnych potrzeb i podążanie za swoją energią nazywam właśnie prawdą w kolorze amarantu.

Z życzeniami Dobra, Prawdy i Piękna,

Ewa Stelmasiak

* Tłumaczenie własne autorki, choć ta niezwykła książka jest już dostępna w języku polskim.
** Przypis autorki.