Wpisy

zaufanie

Oczekiwanie czy potrzeba?

Jakże często oczekujemy, że ktoś coś dla nas zrobi, że zachowa się w taki, a nie inny sposób. Patrzymy na innych przez filtry naszych wyobrażeń o tym, jacy powinni być. Frustrujemy się gdy nie dostajemy tego, czego oczekujemy. Oceniamy innych za to co robią lub nawet za to, jacy są.

Możemy to sobie uświadamiać, nie potrafiąc jednak tego zmienić. Możemy mieć do siebie żal, że nie potrafimy przyjmować innych takimi, jacy są – bez oczekiwań, że będą inni. Sami nie chcielibyśmy być przecież traktowani w taki sposób. Możemy mieć do siebie pretensje, że wywołujemy niepotrzebne konflikty.

Trzeba jednak dokonać rozróżnienia między oczekiwaniami, a najgłębszymi potrzebami. Pierwsze dotyczą formy, drugie esencji. Mamy niezbywalne prawo dokonywania wyborów, by przebywać z osobami, które są chętne i gotowe brać pod uwagę nasze najgłębsze potrzeby.

Pierwszym krokiem jest więc rozpoznanie swoich potrzeb. Chodzi o to, żeby sobie jasno uświadomić, co nam służy, a co nie, jakiego rodzajem energii pragniemy się otaczać, jak miałoby nam być przy innych ludziach, partnerze czy przyjaciołach.

Nie chodzi więc o to, by kierować ku nim oczekiwania dotyczące konkretnych form postępowania, ale o to, by wiedzieć jak chcemy się przy nich czuć. Na przykład możemy pragnąć czuć się ważnymi i kochanymi, czyli realizować te i inne potrzeby, które mają wszyscy ludzie.

Dobrym przykładem jest potrzeba rezonansu, poczucie, że jest się rozumianym i że otrzymuje się przestrzeń do bycia sobą w relacji, oraz że to bycie sobą generuje pozytywny oddźwięk, akceptację, a nawet miłość.

Nie jest więc ważne w jaki sposób inni to robią, ale jaka jest jakość naszych relacji. Inni mogą nie mówić nic, a my wiemy, że jesteśmy kochani. Mogą wypowiadać wiele słów, a my wciąż czujemy się nieadekwatni, nieważni, niezauważeni.

Wspierające relacje są więc wynikiem jakości z poziomu esencji, nie formy. Jeśli jest właściwy fundament, forma traci znaczenie. Przekierowując nasze poczucie tożsamości z formy ku esencji, otwieramy się na to kim jesteśmy i kim naprawdę są inni.

Budujemy relacje w oparciu o najgłębsze potrzeby, generując dobro i harmonię. Przy pełnej świadomości, dajemy i bierzemy wsparcie w odżywczych, pełnych miłości relacjach.

Z życzeniami dobra, prawdy i piękna,

Ewa Stelmasiak.

coaching stresu

Rosa w oceanie

Łzy wzruszenia. Ocean miłości. Bliskość ludzi, których kocha się jako przyjaciół. Wspólne podążanie ścieżką życia pełną meandrów i prostych, ramię w ramię.

Wyzwania, radości, nadzieje, zawody. W bliskości smakują inaczej. W przestrzeni pełnej akceptacji stajemy w pełni swojego wewnętrznego piękna, bez obaw, że ktoś nas odrzuci.

Przyjaciele wiedzą, że nasz sukces jest kwestią czasu. Wypatrują go dla nas, nawet wtedy gdy tracąc wiarę opadamy z sił. Nie boją się o siebie, bo dobrze poznali pełnię swojego własnego piękna.

Jesteśmy przez nich widziani w całej pełni. W słabości i trudzie, w procesie znajdowania siły wewnętrznej, by stawić czoła wyzwaniom. W rozumieniu tego, czego właśnie doświadczamy.

Jesteśmy dla nich jak świadkowie i przytomni towarzysze. Nie podążamy za nimi, ani przed nimi, ale idziemy przy nich, uczestnicząc w podróży życia. Raz bliżej, raz dalej, zawsze w zasięgu.

Prawdziwa przyjaźń to wielki dar. Tysiące chwil, które są jak prezenty, umilające kolejne chwile naszego istnienia. Czasem wystarczy słowo, gest lub samo poczucie więzi, i już świat jawi się nam jako weselszy.

Siejąc z miłością, zbieramy z wdzięcznością. „Niechaj słodycz przyjaźni przynosi śmiech i wspólne przyjemności. Bowiem małe rzeczy odświeżają serca jak poranna rosa” – pisze Khalil Gibran.

Z życzeniami dobra, prawdy i piękna,

Ewa Stelmasiak.