Wpisy

kompas

Przestrzeń wokół TAK

Co oznacza powiedzenie Życiu TAK? W moim rozumieniu to całkowite oddanie Procesowi Życia. To akceptacja miejsca, w którym się jest. To przyjmowanie z otwartością tego, co jest właśnie w tej chwili. To podążanie za sobą z zaciekawieniem: „Aha. Tu jest to. Teraz przychodzi to. Wszystko płynie”. To bycie w absolutnym kontakcie ze sobą, z innymi i ze światem. To ufność, że wszystko jest dokładnie takie, jakie ma być, że ma głębszy sens, nawet jeśli ten sens się dla nas jeszcze nie odkrył.

Odkrywanie sensu to czasem dłuższy proces. Wymaga spojrzenia z perspektywy, odpuszczenia oczekiwań i przyjęcia tego co właśnie przychodzi. Kluczowe jest zaufanie. Marianne Williamson porównuje taką ufność do pilotowania samolotu. Kiedy lecimy we mgle, a widoczność jest niska, sięgamy po przyrządy pokładowe, czyli system wewnętrznego przewodnictwa. Nie widać dokąd lecimy, za oknem jest tylko mgła. Coś w środku mówi jednak wyraźnie, że to dobry kierunek.

Powiedzenie TAK drugiemu człowiekowi jest aktem wiary i odwagi. Wypowiedzenie tego słowa całą pełnią siebie wymaga wewnętrznej integracji, opiera się na zaufaniu do siebie. Jest aktem wspaniałomyślności i szczodrości. Powiedzenie TAK drugiemu człowiekowi, choćby w drobnej sprawie, to prawdziwy i elementarny akt miłości: „Tak, chcę. Tak, zrobię to dla Ciebie. Tak, chcę z Tobą być i żyć. Tak, decyduję się Ciebie kochać”.

W naszej kulturze słowo TAK występuje często w towarzystwie słowa ALE. Powiedzenie na przykład komuś: „TAK, chcę, ALE nie wiem” zamyka przepływ. Pojawia się lekko wyczuwalna dysharmonia. Warto zauważać chwile, kiedy tak się dzieje z uważną łagodnością. Może być tak, że jedna część w nas mówi TAK, a druga NIE. Do tego może być i trzecia, która mówi NIE WIEM, i to jest ok. Pozwólmy im na to. Powiedzmy im TAK: „Tak, słyszę Cię. Tak, dziękuję Ci. Tak, ufam, że chcesz dla mnie dobrze.”

Powiedzenie TAK całej swojej Osobie, wsłuchiwanie się w siebie z życzliwą uważnością, szacunek dla swoich potrzeb, a także zaufanie do swojej wewnętrznej mądrości to warunki niezbędne, by móc pełnym miłości TAK obdarowywać nie tylko siebie, ale i ludzi wokół nas. To prawdziwa podróż ważenia różnych aspektów, głosów i zewnętrznych nacisków. Czasem dzieje się sprawnie i szybko, czasem wymaga większej uwagi. Chcąc powiedzieć TAK sobie samym, innym ludziom i Procesowi Życia, robimy wewnętrzną przestrzeń na nieustanne poszukiwanie równowagi, z akceptacją i miłością do siebie.

Z życzeniami dobra, prawdy i piękna,

Ewa Stelmasiak.

 

łódź

Pozwól sobie na flautę

Czy zdarza Ci się mieć coś do zrobienia, a jednocześnie czuć, że ciało za tym nie idzie, tak jakby ktoś zaciągnął w Tobie hamulec ręczny? To naturalny, wewnętrzny opór, ciche powiedzenie „stop” przepracowaniu i nadmiernej eksploatacji sił. To sygnał stanowiący prośbę o zwolnienie tempa, danie ciału-umysłowi wytchnienia i możliwości regeneracji. Słuchanie ciała to otwartość na pojawiające się w nim sygnały, uważność i branie ich pod uwagę przy podejmowaniu decyzji o „zatrudnianiu” ciała-umysłu do kolejnych zadań życia. To również szacunek dla wewnętrznego oporu.

Żeglowanie przez życie wypełnione obowiązkami, konieczność godzenia ról i spełnianie potrzeb współpracowników i najbliższych osób może stwarzać sytuacje, kiedy wydaje się, że nie można niczego odpuścić. Spięcie, jakiego doświadczamy zmuszając się do zrobienia czegoś, na co nie mamy ochoty może prowadzić do złości manifestowanej jawnie lub na przykład w postaci bólu głowy. Spada nasza efektywność i radość życia. Robimy coś dłużej, mniej sprawnie. Mocujemy się z życiem i z samymi sobą.

Wyobraź sobie, że przyzwalasz sobie na odpuszczenie. Ciało-umysł się relaksują, dając Ci dostęp do głębokich, twórczych zasobów. Przychodzą Ci do głowy najlepsze pomysły, ustępują bóle, zaczynasz płynąć z życiem i podążać za swoją energią. Ile razy widziałaś coś w czarnych barwach, by po dobrze przespanej nocy i głębokim odpoczynku zobaczyć to na nowo w dużo jaśniejszym świetle? Gdy jesteś wypoczęta stojące przed Tobą zadanie przestaje Cię przytłaczać. Staje się za to radosnym wyzwaniem, do którego zabierasz się z uśmiechem i nową energią.

Obserwuj jak się czujesz kiedy okazujesz szacunek sobie samej, swojej energii i wewnętrznemu oporowi. Odpuść spięcie, staranie oraz zmuszanie. Przeznacz czas na głęboki relaks. Nawet kilka chwil odpuszczenia może pomóc Ci zwolnić tkwiący w środku ręczny hamulec i łagodnie ruszyć dalej. Kiedy przychodzi flauta, przyjmuj ją z akceptacją. Zamiast na gwałt odpalać silnik spalinowy, po prostu odpoczywaj. Ufaj, że w Twój żagiel wkrótce znowu zadmie wiatr i popłyniesz dalej z nurtem życia. Wypoczęta, radosna i pełna energii.

 

Z życzeniami dobra, prawdy i piękna,

Ewa Stelmasiak

serce

Rozpraszam chmury, wybieram miłość

W każdej chwili mamy wybór, a każdy nasz wybór wpływa na jakość naszego życia. Nasze decyzje dotyczą dokonywanych zakupów, rodzaju i jakości odpoczynku, ludzi z którymi spędzamy czas, miejsc, w których mieszkamy i do których chodzimy, pracy, jaką wykonujemy, jedzenia, jakim karmimy swoje ciało i wielu innych. Najważniejszym jednak wyborem jest wybór między miłością i lękiem.

Boimy się oceny, boimy się, że ktoś nas skrzywdzi, boimy się wojny, zatwardziałego myślenia, braku kontroli, odrzucenia, porażki, samotności, nędzy, rozczarowania, bólu, tego, co nieznane i obce. Lista jest długa. Najbardziej podświadomie boimy się śmierci. Strach powstaje w obliczu realnego zagrożenia po to, by zmobilizować nas do samoobrony. Lęk wynika z naszych przewidywań i wyobrażeń, czyli z naszego sposobu myślenia.

„Zmień myślenie, a zmieni się Twoje życie” – ile razy słyszałaś już to hasło? Ale jak tego dokonać? Po pierwsze obserwuj co się w Tobie dzieje. Pomiędzy bodźcem, który wywołuje w Tobie reakcję lękową, a Twoją reakcją i interpretacją mieszka chwila ciszy. Powiększ ją świadomie. Zobacz co się dzieje w Twoich uczuciach i myślach. Całą energię skieruj wtedy w świadome bycie. Zamiast reagować nawykowo, stwórz przestrzeń, oddychaj i obserwuj.

Umysł karmi się lękiem. Zabiera nas w dramaty przeszłości i tworzy scenariusze przyszłych zdarzeń. On to po prostu kocha! To jego życie! To jego 5 minut, o które srodze walczy! W każdej chwili mamy jednak wybór: czy damy się wciągnąć i nakarmimy nawykowo działający umysł, czy też zaobserwujemy zew swojego umysłu, stworzymy wewnętrzną przestrzeń i pozwolimy lękowi rozpłynąć się w niebycie. Rozproszą się chmury, pojawi się słońce. Tym słońcem jest miłość.

Z życzeniami dobra, prawdy i piękna,

Ewa Stelmasiak.

 

coaching zdrowotny

Prawda w kolorze amarantu

„Zdecydowanie kanapa tv ciastko i herbata po paru godzinnej pracy na nogach” – tak odpowiedziała jedna z uczestniczek piątkowej dyskusji na naszym profilu na fb pytana o to, czy wybierze by zmęczyć się na siłowni czy zrelaksować na kanapie. Tym samym dała – w moim odczuciu – wyraz akceptacji potrzeb swojego ciała w tamtej chwili.

Wyobraźmy sobie, że autorka byłaby ambitną perfekcjonistką, która po wyczerpującym dniu pracy na nogach biegnie na siłownię, bo nie znosi nie wywiązać się z założonego planu. Nie czerpie z pobytu tam przyjemności, a wydzielające się w mózgu endorfiny nie kompensują już poczucia wyczerpania. Zmusiła się i jest z siebie dumna bo czuje stałą presję, by być jeszcze lepszą, ładniejszą, zgrabniejszą. By siebie naprawiać. Gdy wraca do domu dopada ją poczucie pustki i bezsensu istnienia.

„Naprawianie siebie jest lepsze od wstydu, ale mniej dojrzałe od otwartości* [na to co jest**]” – napisał David Deida w swojej książce „Błękitna Prawda. Duchowy przewodnik po życiu & śmierci oraz miłości & seksie*”. Trzeba wiedzieć kiedy jest czas by siebie doskonalić, a kiedy jest czas, by odpuszczać z pełną akceptacją aktualnego stanu: swojego zmęczenia, swojej niemocy, słabości. Na przykład kiedy chorowała moja mama, pozwalałam sobie na drobne słodycze idąc za głosem, że w moim życiu brakuje teraz „słodyczy”, więc dlaczego nie mam sobie na nią pozwolić? Choć słodycze nie są dla mnie życiodajnym pokarmem, robiłam to świadomie, z miłością i współczuciem do siebie.

Jedną z książek, które wywarły na mnie duży wpływ była „Droga rzadziej przemierzana. Nowa psychologia miłości, wartości tradycyjnych i rozwoju duchowego” M. Scotta Pecka, który bardzo podkreślał rolę samodyscypliny w życiu. Dziś wiem, że bez wizji, woli, dyscypliny i determinacji, życie się „rozłazi”, a my – jak drewienka na tafli wody – dryfujemy bez celu i entuzjazmu. Samodyscyplina i „samoprzyzwolenie” są jednak jak yin i yang: jedno przeplata się z drugim w nieustannym tańcu życia. Czasem warto pozwolić sobie wszystko odpuścić i odprężyć się całkowicie, na przykład tylko leżeć i obserwować swój oddech dopóty, dopóki energia nie pokieruje nas znowu w kierunku działania.

Taką równowagę pomiędzy pełnym zdecydowania działaniem, a ukojeniem w byciu blisko potrzeb swojego ciała, taki szacunek do własnych potrzeb i podążanie za swoją energią nazywam właśnie prawdą w kolorze amarantu.

Z życzeniami Dobra, Prawdy i Piękna,

Ewa Stelmasiak

* Tłumaczenie własne autorki, choć ta niezwykła książka jest już dostępna w języku polskim.
** Przypis autorki.