Wpisy

małpa

Gdy umysł śpi

Nasz umysł nawykowo koncentruje się na tym co negatywne. Widzimy co nie działa, co nie wychodzi, co sprawia trudność. Dla rozrywki słuchamy o wypadkach, konfliktach i polemikach.

Przeznaczamy więcej uwagi i przestrzeni na negatywizmy niż poczucie wdzięczności i docenienia dla siebie i innych. Te wydają się nieadekwatne, nudne, nie dają adrenaliny.

Nieświadomie stawiamy siebie ponad innymi uważając, że wiemy lepiej. Radzimy co powinni zrobić. Diagnozujemy ich i oceniamy. Dajemy rozwiązania i osądzamy.

Nasze relacje oparte są na wytykaniu  innym błędów i przewinień. Frustrujemy się, że nie są tacy, jak byśmy chcieli aby byli. Karmimy się poczuciem, że wiemy, co powinni w sobie zmienić.

Następnie dostajemy od nich zwrotnie to, co sami daliśmy. Obdarzywszy ich poczuciem niezrozumienia i niższości, otrzymujemy pełne ukrytej agresji słowa, które nas ranią.

Naszą intencją jest budowanie więzi. Tymczasem diagnozując i osądzając innych stosujemy na nich przemoc. Oddzielamy się od siebie. Zapominamy kochać.

Kochać innych to być z nimi w przestrzeni ich uczuć. To z szacunkiem towarzyszyć im w procesie znajdowania rozwiązań ponad własnymi ograniczeniami. Zawsze widzieć ich piękno i dobroć.

W miłości nie ma miejsca na osąd i karę. Miłość to przestrzeń bycia. Umysł udaje się na zasłużony odpoczynek, a serce tańczy do rana.

Z życzeniami piękna, dobra i prawdy,

Ewa Stelmasiak

żywioły

W swoim żywiole

Spokój, cisza, niewzruszona tafla oceanu myśli i uczuć. Stonowane kolory, szarość, biel i błękit. Energia wody. Perłowe muszle lśniące w słońcu świadomości.

Dotyk miękkiej gliny, która swoją chłodną wilgocią oplata nasze dłonie. Zapach azalii niesiony przez letnie podmuchy. Szelest sosnowej kory na wietrze. Energia ziemi.

Niebotyczne chmury. Kłębiaste kształty podwieszone pod nieboskłonem. Nieskończona przestrzeń. Oddech. Żywioł powietrza.

Między ziemią a niebem, między cielesnością a duchowością, między ugruntowaniem a połączeniem z wyższym prowadzeniem – stoi człowiek.

Ręce wyciąga ku niebu, jednocześnie zapuszczając korzenie głęboko w ziemię. To daje mu siłę. Jak łuk z naprężoną cięciwą, sprężyście posyła strzały ku światu.

Jego ciało, emocje, myśli i duch stanowią jedną, zintegrowaną całość. Pasja życia daje mu napęd do działania. Wspierany przez żywioły, budzi w sobie żywioł.

Odnajduje w sobie ogień, który rozpala jego pasję do czerwoności. Podąża za nim. Wiedziony instynktem, powstaje jak feniks z popiołów. Odnajduje siebie. Rodzi się na nowo.

Staje twarzą twarz ze światem. Patrzy nań z godnością. Nic go już nie zatrzyma. Jego strzały lecą prosto do celu. Trajektoria ich lotu z wdziękiem oddaje jego wewnętrzną pewność.

Nie jest sam. Jego relacja ze światem oparta jest na bliskości i harmonii. Gdy przepuszcza przez siebie żywioł życia, jest w swoim żywiole. Sam staje się żywiołem.

Z życzeniami dobra, prawdy i piękna,

Ewa Stelmasiak.

life coaching online

Bycie w działaniu

Energia, poczucie misji i całkowite nakierowanie na realizację celu. Poczucie, że całe ciało, umysł i duch harmonizują się by zrealizować to, do czego zostały powołane.

Jasny umysł, radość w sercu i determinacja w stawianiu kolejnych kroków. Świat zewnętrzny sprzyja układając wspierające sploty wydarzeń. Pojawiają się właściwi ludzie, we właściwym czasie.

Przychodzą znaki. Karmiące słowa wypowiedziane przez kogoś, kogo prawie nie znamy, a które wywierają pozytywny wpływ na to, co robimy. Przypadkowe spotkania.

Działanie bez wątpliwości. Pełne zaangażowanie z miłością do siebie, do innych i podjętego wyzwania. Konsekwentne odcinanie tego, co nie służy podążaniu za wyższym prowadzeniem.

Uważność na siebie w każdej chwili tej drogi. Higiena mentalna, emocjonalna i na poziomie ciała fizycznego jako priorytet numer jeden. Jasność co do tego, że należy dbać o siebie.

Działanie w świecie może być prawdziwą medytacją w ruchu. Zamiast siedzieć na macie, swoje przytomne zaangażowanie kierujemy na „bycie w działaniu”.

Z każdym krokiem kierujemy świadomość na oddech i pozwalamy jej opaść wgłąb ciała. Jesteśmy obecni w działaniu i mamy zarazem dostęp do wewnętrznej ciszy.

Kłaniając się naszej najwyższej naturze, pamiętamy, że płynie przez nas strumień życia, który dąży do najwyższego dobra. Uspokaja to wątpiący umysł i koi emocjonalne dyskomforty.

Z życzeniami dobra, prawdy i piękna,

Ewa Stelmasiak.

coaching antystresowy dla menedżerów

Płynąć i kwitnąć

Być z miłością. Płynąć przez życie bez wysiłku. Tańczyć i śpiewać. Czuć swoje ciało i podążać za jego energią. Zwalniać gdy o to prosi. Odpoczywać w ciszy.

Zapraszać twórczą energię. Dawać jej wyraz. Nie śpieszyć się. Oddalać ponaglenia umysłu. Rozpoznawać jak umysł niepostrzeżenie walczy o swoje. Przyjmować to z miłością, jako część bycia człowiekiem.

Zamiast pić kolejną kawę i zaprzęgać się do zadań pod dyktando pędzącego jak błyskawica umysłu, po prostu być i cieszyć się drogą. Widzieć w niej cel sam w sobie.

Dawać sobie przyzwolenie, by być w pełni obecnym. Każdą chwilę traktować jak dar, którego drugi raz nie będzie już nigdy. Karmić się tym darem, kierując odżywczą uwagę ku sobie. Doświadczać.

Będąc przy sobie w miłości, emanować nią ku innym. Mieć w sobie przestrzeń, by słuchać. Z każdym oddechem wysyłać miłość. Widzieć innych otwartym sercem, nie oceniającym umysłem.

Oddawać się procesowi życia w pełni mu ufając. Podążać za znakami. Zawierzać najwyższej inteligencji wszechświata. W pokorze. Wszechświat nas kocha i chce naszego rozkwitu. Idźmy za tym.

Z życzeniami dobra, prawdy i piękna,

Ewa Stelmasiak.

work life balance warsztaty

Klucz do istoty Życia

Dotyk otwartego, męskiego serca głęboko mnie porusza. Działa tak na mnie zarówno obcowanie z mężczyzną, którego serce jest otwarte lub pragnie się otworzyć, jak i zwykły fizyczny dotyk polegający na położeniu ręki na jego sercu. W świecie w którym męskość sprowadza się do zarabiania i zdobywania, taka jakość jest dla mnie szczególnie cenna.

Wojny, wyzysk i materializm to spuścizna podejścia do świata opartego o męskie wartości. Jak zachować w nim otwarte serce? Jak kierować się sercem w świecie rachunków, podatków i skrajnego racjonalizmu? Takie pytania zadał mi ostatnio zaprzyjaźniony mężczyzna, gdy dobrodusznie doradzałam mu, by wsłuchiwał się w swoje serce, aby znaleźć dla siebie kolejny krok.

Podążanie za swoim sercem wydaje się być takie proste i jest zarazem takie trudne. Nie chodzi o to, by ślepo podążać za porywami serca. Chodzi o to, by je usłyszeć. Dać im prawo do wyrazu. Stworzyć przestrzeń, w której serce powie o co mu chodzi. Nakarmić je swoją uwagą. Zapewnić, że zrobi się wszystko, żeby uszanować wskazywany przez nie kierunek.

Tą samą jakość uwagi warto skierować też do swojej głowy i brzucha. Jako doradca, umysł wniesie swoją perspektywę racjonalnych korzyści i kosztów. Brzuch powie zaś jak to wszystko wygląda z perspektywy granic i potrzeb. Sprawdzi jak pójście za porywem serca współgra z naszą intuicją, z tzw. poczuciem „z trzewi”, czy to jest coś, co nam służy, czy też nie.

Człowiek jest całością, dlatego warto wsłuchiwać się w sygnały płynące z całego ciała. W świecie, w którym króluje rozum, obszar serca wymaga jednak naszej szczególnej troski. Zamknięcie serca odcina nas bowiem od doświadczania pełni istnienia. Następuje blokada swobodnego przepływu energii życia. W żywym i otwartym sercu jest zaś klucz do istoty Życia.

Z życzeniami dobra, prawdy i piękna,

Ewa Stelmasiak