Obraz siebie na sprzedaż
W magazynie pokładowym LOTu znalazłam następujące zdanie: „Im więcej wysiłku wkładamy w to, by stać się coraz lepszą i szczęśliwszą wersją samych siebie, tym bardziej jesteśmy sobą rozczarowani”.
Autor cytuje ekspertów, którzy podkreślają, że nadmierna koncentracja na sobie i ciągłe dążenie do ideału podszyte jest strachem dotyczącym tego, kim jesteśmy i czy nie odstajemy od standardów środowiskowych. W świecie prawideł rynkowych, kobiety niczym towar pozycjonują się na rynku, często wierząc, że ich pozycja zawodowa i matrymonialna uzależniona jest od osiągów w zakresie młodego i zdrowego wyglądu. Promujący nierealistyczne wzorce urody świat mediów żeruje na naszych kompleksach i poczuciu niepewności. Trudno jest nie ulec wszechobecnej presji w społeczeństwie, w którym dziewczynki bawią się lalką Barbie, a celebrytkom wypomina się każdy defekt urody dopisując doń złośliwy komentarz.
Jak sobie z tym radzić? Po pierwsze zauważać mechanizmy rządzące konsumpcją. Być świadomym, że wyglądająca na 20-latkę piosenkarka Mireille Mathieu na billboardzie promującym jej najbliższy koncert to efekt działań w Photoshopie.
Po drugie, chronić swój umysł przed chłamem promocyjno-marketingowym, a kiedy okazuje się to niemożliwe, pozwalać mu przepłynąć przez siebie bez karmienia go nadmierną uwagą, ani też stawiania mu oporu. Można do siebie powiedzieć: „Aha. Chcą mi to sprzedać, więc próbują rozbudzić moją potrzebę, żebym została ich klientką. Czy ja na pewno tego potrzebuję?”.
Po trzecie, zwracać się ku swojej głębi. Bogactwo świata wewnętrznego może stanowić antidotum na otaczającą rzeczywistość powierzchownych komunikatów marketingowych. Warto pamiętać, że nasza wartość jako człowieka nie zależy od liczby centymetrów w biodrach czy biuście, ani kształtu ust.
Po czwarte, obserwować swoje myśli na swój temat: o oponkach, fałdkach, nadmiernych kilogramach, zauważać chwile, kiedy dokonujemy porównań. Następnie zaś, obejmować siebie pełną miłości uwagą. Może temu towarzyszyć gest, w którym same siebie obejmiemy rękami, tak jakbyśmy chciały siebie utulić.
Możemy do siebie powiedzieć: „Tak, mam oponkę i kocham siebie. Tak przytyłam i kocham siebie”. Oddychać do tej myśli, pozwolić jej przeniknąć przez siebie, na wskroś. Być z tą myślą z pełną akceptacją i rozluźnieniem, stale obserwując swój oddech i odpuszczając towarzyszące tej myśli napięcie. „Tulę siebie całą, taką jak jestem. Kocham siebie bezgranicznie i bezwarunkowo”.
Naprawdę nie musimy starać się handlować obrazem siebie na rynku zdrowia i urody. Możemy się zrelaksować i cieszyć się z tego kim jesteśmy. Prawdziwe szczęście i pokój dostępne są w głębi chwili obecnej.
Z życzeniami dobra, prawdy i piękna,
Ewa Stelmasiak.