O pięknie
„Choćbyśmy cały świat przemierzyli w poszukiwaniu Piękna, nie znajdziemy go nigdzie, jeżeli nie nosimy go w sobie”
Ralph Waldo Emerson
Czy zauważyłaś, że kiedy jesteś zrelaksowana, bije od Ciebie jakiś swoisty blask, który każe ludziom mówić Ci, że pięknie wyglądasz?
Co to znaczy – być piękną? Przez ostatnie dekady każdą z nas, kobiet, próbowano przekonać, że istnieje jakiś wzorzec piękna, do którego wszystkie musimy się dostosować. Widziałyśmy ten wzorzec wiele razy –w reklamach i na billboardach. Porównywałyśmy się z nim i z koleżankami, które – w naszym mniemaniu – były mu bliższe. Wiele z nas uwierzyło w jego prawdziwość i aby choć odrobinę się do niego zbliżyć, wydawałyśmy duże sumy na kosmetyki i mniej lub bardziej inwazyjne zabiegi kosmetyczne, a nawet chirurgii estetycznej.
Poddawałyśmy się im uspakajając choć na chwilę nasze lęki, często intuicyjnie czując, że to nie zabieg i nie kolejny kosmetyk jest źródłem upragnionego piękna. Chyba każda z nas, przynajmniej raz w życiu, spotkała kobietę, której uroda wymykała się przyjętemu wzorcowi, a jednak nie sposób powiedzieć o niej inaczej, niż „piękna”. Każda z nas spotkała kobietę, o której pomyślała, że ma „to coś” – mimo, że może włosy były w nieładzie, nogi nie tak zgrabne, albo rysy nie takie regularne… Jak wydobyć z siebie to „coś”? Jakim kosmetykiem? Jakim zabiegiem?
To „coś” to nic innego jak… piękno wewnętrzne. Nie istnieje kosmetyk, ani zabieg, który miałby nań jakąkolwiek moc oddziaływania. Przejawia się ono w błyszczących oczach, spokojnej twarzy, miękkim spojrzeniu i w jakiejś energii, która sprawia, że chce się przy tej osobie być. Droga do tego piękna prowadzi przez stan totalnej relaksacji, w której odpuszczamy ziemskie napięcia i mamy możliwość usłyszeć i podążyć za głosem swojej duszy.
Dla starożytnych Greków miłujących sztukę piękne było to, co dobre i prawdziwe. To co dobre było piękne, a aby takie było, musiało jednocześnie być prawdziwe. Dziś, po latach zapatrzenia się w narzucone wzorce zewnętrznego piękna, grecka triada wydaje się być lekarstwem na nasze lęki i codzienne kompleksy, bo wskazuje nam drogę ku pięknu wewnętrznemu.
Piękno wewnętrzne rodzi się w nas i wzrasta, kiedy pielęgnujemy w sobie dwie pozostałe cnoty: Dobro i Prawdę.
Czym jest Dobro? Czystością myśli i intencji, a w konsekwencji wypowiadanych przez nas słów i podejmowanych działań.
Czym jest Prawda? Autentycznością. Odwagą do zaglądania w głąb siebie i znajdowania swojego prawdziwego „ja”, dostrzegania wewnętrznych demonów i stawiania im czoła. Rozpoznawania swojego powołania i realizowania go w świecie.
Piękno jest odzwierciedleniem naszych dobrych myśli, wewnętrznego spokoju, relaksu i pełni obecności.
Jak jest dziś u Ciebie? Czy jesteś w stanie relaksu? Jak ma się Twoja dusza? Czego pragnie? Za czym tęskni? Czy realizujesz jej powołanie na ziemi? Czy utrzymujesz się w stanie miłości i pokoju? Czy Twoje myśli zajmuje to, co naprawdę istotne?
W pielęgnacji wewnętrznego piękna pomaga mi prosta praktyka afirmacji, która rozświetla mnie od środka:
Kocham siebie.
Otulam się miłością.
Świat mnie kocha.
Powtarzam te proste słowa codziennie – za każdym razem, kiedy sobie o nich przypomnę lub gdy czuję, że ich potrzebuję. Słowom tym towarzyszy kojący, pełen miłości gest, w którym sama siebie otulam rękami, tak jakbym przytulała swoje dziecko albo ukochaną osobę.
Teraz Twoja kolej.
Spróbuj wypowiedzieć te zdania na głos i skierować je do siebie.
Zauważ, jak zmienia się Twoje samopoczucie.
Zaobserwuj, czy coś dzieje się w Twoim ciele.
Odpuszczaj napięcia i czuj jak kąpiesz się w miłości.
Obserwuj jak subtelnie nadchodzą zmiany w ciele.
Kontempluj uczucie otulenia miłością jak ciepłym, aksamitnym szalem.
Wracaj do tych zdań jak najczęściej, oswajaj się z nimi, aż ich wypowiedzenie zacznie przychodzić Ci naturalnie, z łatwością i… miłością.
Z życzeniami Piękna, Dobra i Prawdy,
Ewa Stelmasiak.