Bycie na krawędzi
Uczymy się poprzez opuszczanie strefy komfortu. Znajdujemy się na krawędzi. Jesteśmy na granicy miejsc dobrze nam znanych z miejscami, o których przeczuwamy, że niosą dla nas wartość, ale powodują też lęk i obawę. Są jednak na tyle pociągające, że czasami – niczym pionierzy – decydujemy się je odkrywać.
Zabieramy w podróż nadzieję, że odnajdziemy skarb, o którym marzymy. Może to być na przykład spełniona miłość, praca albo inna pożądana przez nas zmiana na lepsze. W podróż tą zabieramy latarki i kilofy. Przekuwamy się przez skały swoich obaw, przekonań, narosłych przez lata wzorców działania, i świecimy latarką w nieznane nam terytoria.
Co zabrać ze sobą w taką podróż? Odwagę i wiarę, że odnajdzie się upragniony skarb. Zaufanie do procesu życia, by chwila za chwilą podążać za jego wskazaniem, nawet jeśli wiąże się to z ryzykiem. Wszystkie nasze moce i umiejętności. Po takiej wyprawie nie jesteśmy już tymi samymi ludźmi, a świat, który znamy wydaje się być dla nas za ciasny.
Odkryliśmy nowe. Podjęliśmy wyzwanie wyjścia poza to, co stare i znane. Wyszliśmy z niego zwycięsko. Konstrukcja naszych murów obronnych została naruszona pracą kilofa. Niektóre, nie służące nam części zostały rozbite w drobny mak. W nasze życie weszło światło. Rozproszyliśmy ciemność i patrzymy jak wschodzi nad nami słońce. Słońce nowych możliwości.
Z życzeniami dobra, prawdy i piękna,
Ewa Stelmasiak